Kiedy inspiracja staje się powieleniem? Przypadek logotypów Netia i Piotrkowa Trybunalskiego | 🗞️ Przeczytasz w 30 sek.
W świecie marketingu i komunikacji wizualnej granica między inspiracją a kopiowaniem bywa niezwykle cienka. Ostatnim przykładem, który wzbudził dyskusję wśród specjalistów od brandingu, jest uderzające podobieństwo pomiędzy logotypem marki Netia a logo miasta Piotrkowa Trybunalskiego.
Oba znaki wizualne wydają się niemalże koncepcyjnie identyczne — zarówno pod względem układu, proporcji, jak i zastosowanej symboliki graficznej. Zestawienie ich obok siebie budzi pytanie o brak oryginalności w procesie projektowym i o to, gdzie kończy się inspiracja, a zaczyna nieświadome (lub świadome) naśladownictwo.
Nie sposób jednoznacznie wskazać, który z logotypów pojawił się jako pierwszy, co jeszcze bardziej komplikuje sytuację. Z punktu widzenia odbiorcy, podobieństwo to może prowadzić do rozmycia tożsamości obu marek, a w konsekwencji – do utraty unikalności przekazu wizualnego. W marketingu, gdzie wizerunek stanowi kluczowy element budowy zaufania i rozpoznawalności, to poważny problem.
Eksperci ds. identyfikacji wizualnej podkreślają, że w dobie sztucznej inteligencji i powszechnego dostępu do generatorów graficznych, ryzyko powtarzalności motywów i schematów jest coraz większe. Dlatego tak ważne jest, aby proces tworzenia logo był poprzedzony gruntownym researchem, analizą konkurencji i sprawdzeniem unikalności koncepcji.
W przypadku Netia i Piotrkowa Trybunalskiego mamy do czynienia z interesującym zjawiskiem — dwa różne cele i konteksty, a jednak niemal identyczny efekt końcowy. Dla specjalistów od marketingu to nie tylko ciekawostka, ale i przestroga, jak cienka może być granica między oryginalnością a przypadkowym powieleniem wizualnego motywu.
Komentarze
Prześlij komentarz