Samobójstwa, których nikt nie liczy | 18+
Samobójstwa, których nikt nie liczy – milczenie państwa w sprawie dramatów ojców
W Polsce od lat toczy się debata o kondycji prawa rodzinnego, ale wciąż istnieje temat, którego państwo nie chce dotknąć ani ujawnić: samobójstwa powiązane z orzecznictwem sądów rodzinnych. To biała plama w statystykach – brak danych, brak raportów, brak oficjalnej dyskusji. A przecież za suchymi wyrokami kryją się żywi ludzie, ich tragedie i dramaty rodzin.
Milczenie instytucji
Oficjalne dane policyjne i GUS-owskie dotyczą liczby samobójstw w Polsce, ale nikt nie prowadzi – albo nie chce prowadzić – badań nad tym, ilu mężczyzn odebrało sobie życie w następstwie spraw alimentacyjnych, rozwodowych czy odebrania prawa do opieki nad dziećmi. To milczenie boli tym bardziej, że temat jest sygnalizowany od lat przez organizacje społeczne, ruchy ojcowskie i psychologów pracujących z ofiarami systemu.
Statystyki, które znamy
Znamy za to inne dane – w latach 2020–2024 skazano w Polsce 145 tysięcy osób za niealimentację. Przytłaczająca większość z nich to mężczyźni: 137 tysięcy ojców wobec zaledwie 7 tysięcy kobiet. To pokazuje ogromną dysproporcję, która nie może być przypadkiem.
Dlaczego? Bo w praktyce to ojcowie w zdecydowanej większości przypadków są pozbawiani opieki nad dziećmi przez sądy. Rola opiekuna przypisywana jest niemal automatycznie matkom. Ojciec zostaje sprowadzony do roli „płatnika alimentów”, a w razie trudności – do roli „dłużnika”, który szybko trafia przed sąd.
Ojcostwo bez dzieci, ojcostwo z wyrokiem
„Sądy zabrały dzieciom ojców, ale dały im alimenty” – mówią aktywiści. Ten paradoks jest dla wielu mężczyzn nie do uniesienia psychicznie. Brak kontaktu z dzieckiem, poczucie niesprawiedliwości, ekonomiczna presja, piętnowanie jako „niealimentujący” – to wszystko tworzy mieszankę, która prowadzi do depresji, a w skrajnych przypadkach do prób samobójczych.
Ale państwo nie chce mówić o tym głośno. Nie ma badań, nie ma raportów, nie ma programu wsparcia.
Prawdziwa równość?
Problem nie polega na tym, że alimenty są złe – bo dzieci muszą być utrzymywane. Problemem jest to, że system rodzinny i sądowniczy w Polsce jest systemowo dyskryminujący wobec ojców. W praktyce wciąż obowiązuje model: matka – opiekunka, ojciec – płatnik.
W efekcie ojcowie nie tylko tracą kontakt z dziećmi, ale także są narażeni na spiralę finansową, stygmatyzację i dramaty psychiczne, o których państwo milczy.
Potrzebne światło na ciemne liczby
Jeśli mówimy o równości, o prawach dziecka i o prawach człowieka, nie możemy udawać, że problemu nie ma. Potrzebne są:
-
badania nad przyczynami samobójstw powiązanych z orzeczeniami sądów,
-
zmiana prawa rodzinnego w kierunku automatycznej opieki naprzemiennej,
-
równe traktowanie matek i ojców w sprawach o opiekę,
-
realne programy wsparcia psychologicznego dla ojców w kryzysie.
Dopóki tego zabraknie, będziemy żyli w kraju, gdzie statystyki skazanych ojców są jawne, a statystyki ojców, którzy odebrali sobie życie – zakryte grubym murem milczenia.

Komentarze
Prześlij komentarz