Cmentarzysko KRS | 🗞️ Przeczytasz w 30 sek.

Patrząc dziś na polski biznes, odnosi się wrażenie, że Krajowy Rejestr Sądowy przypomina bardziej cmentarzysko niż żywy organizm gospodarki

Grobowce spółek, które czekały miesiącami na wpis, rozsypane są po całym krajobrazie prawnym. Każda z nich to historia straconej energii, zamrożonego kapitału i przedsiębiorców, którzy zamiast walczyć o rynek, musieli walczyć z absurdami systemu.

Kiedy w 2001 roku tworzono KRS, miała to być rewolucja – elektroniczny rejestr XXI wieku, przejrzysty i szybki. Minęło ponad dwadzieścia lat, a przedsiębiorcy wciąż opowiadają anegdoty o tym, jak ich sprawa utknęła w sądzie gospodarczym na wiele miesięcy. To już nie są żarty – to kosztowne paraliże, które zniechęciły całe pokolenia do inwestowania w Polsce.


Nieprzypadkowo Polacy prowadzący ogromne biznesy w Polsce wynieśli się do na Cypr czy do Liechtensteinu - bo znają patosądownictwo w Polsce i nie chcą mieć z nim nic wspólnego. Nie dlatego, że tam czekała na nich eldorado – po prostu chcieli działać normalnie. Tam procedury rejestracyjne zajmują dni, czasem godziny. W Polsce? Często tyle zajmuje samo poprawienie jednego przecinka w dokumentach. Dziś widzimy efekty. W kraju zostały głównie spółki Skarbu Państwa i samozatrudnieni. Duży kapitał prywatny uciekł – nie dlatego, że Polacy są mniej zdolni, ale dlatego, że system jest mniej sprawny. Paradoksalnie polską przedsiębiorczość zaczynają podtrzymywać obywatele Ukrainy, którzy masowo rejestrują działalności gospodarcze, korzystając z furtki otwartej przez wojnę i migrację.

Aby przełamać ten impas sądy muszą, po prostu muszą, mieć wyznaczone ustawowe terminy na realizację procedur. Bez jasnych ram czasowych przedsiębiorcy będą nadal uwięzieni w biurokratycznym labiryncie, gdzie każda sprawa ciągnie się latami. Tego rodzaju opieszałość nie tylko podkopuje zaufanie do systemu, ale też odstrasza inwestorów, którzy szukają przewidywalności i sprawnego działania.

To ironia losu – w państwie, które od lat mówi o wspieraniu biznesu, najwięksi gracze wybierają inne jurysdykcje. W kraju zostaje drobnica, państwowe molochy i cudzoziemcy, którzy – póki co – wierzą, że Polska to bezpieczne miejsce do startu. Pytanie tylko: jak długo?

Bo jeśli sądownictwo gospodarcze nadal będzie wyglądało tak, jak wygląda, to zaufanie do polskiego państwa prawa ostatecznie umrze. A tam, gdzie nie ma prawa, zostaje tylko samowolka i gospodarka oparta na politycznych decyzjach. I wtedy na KRS nie będzie już cmentarzyska firm. Będzie nekropolia całej polskiej przedsiębiorczości.

Na zdjęciu: Powód z małżonką klęka przed sędzią Sądu Rejonowego
aby oddać mu hołd za jego pracę, trud, poświęcenie i powołanie dożywotnie na państwową posadę


 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Polska nie jest w ruinie. Krajowy Plan Odbudowy – odbudowa czego? | 🗞️ Przeczytasz w 1 min.

Nadzieja umiera w sądzie | Przeczytasz w 30 sek.

YouTuberzy nagrywający wykroczenia drogowe przekraczają granice | 🗞️ Przeczytasz w 30 sek.